Przemysław Słupiński, prezes zarządu nowej firmy, przyznaje, że mieli dużo szczęścia.
- Kiedy okazało się, że zakład, w którym przepracowaliśmy tyle lat, nagle likwiduje miejsca pracy, stanęliśmy przed dylematem, co robić dalej. Z jednej strony trudno rozstać się z miejscem, w którym spędziło się tyle lat. Ale z drugiej - nie ukrywajmy, że dla wielu pracowników, świetnych zresztą fachowców w swojej branży, na rynku ofert pracy nie ma - mówi Słupiński. W Okfensie był kierownikiem nadzoru elektroenergetycznego.
Pomogła im wiara we własne możliwości, determinacja i szczęśliwe zbiegi okoliczności. Nową firmę założyli z własnych oszczędności i kredytów, które wzięli. Pan Przemek opowiedział o pomyśle dawnych pracowników przyjacielowi, który mieszka za granicą. Przyjaciel zgodził się zostać głównym udziałowcem spółki (w sumie udziały ma tu dziesięć osób na 21-osobową załogę). Wierzyli, że dadzą radę, bo nie przekonały ich argumenty likwidatora o spadku popytu na okna. Ich zdaniem stara firma upadła przez zwykłą niegospodarność. - Zatrudniliśmy najlepszych fachowców z każdego działu, w sumie obecnie 90 procent załogi to dawni pracownicy czeladzkiego Okfensu. Nie braliśmy pod uwagę wieku, tylko kompetencje - podkreśla prezes.
Odkupili część maszyn i znaleźli miejsce w Katowicach. Ale po dwóch tygodniach skontaktował się z nimi likwidator i zaproponował halę po Okfensie.
- Nie zastanawialiśmy się długo. Tu przecież były gotowe stanowiska, niektórych jeszcze nie zdążono zlikwidować - dodaje prezes.
Florian Hylewski, który obecnie nadzoruje produkcję, w dawnej firmie przepracował piętnaście lat. Nie ukrywa, że kiedy dowiedział się o likwidacji, miał czarne myśli.
- Ciężko było. Bałem się, czy w moim wieku znajdę pracę. Aż pojawiła się taka możliwość. I wrócił zapał. Teraz to nawet w soboty tu przychodzimy. Co ciekawe, wiele rzeczy w pracy przestało być problemem, a stało się po prostu wyzwaniem, które podejmujemy, bo chcemy - mówi z zapałem.
Prezes firmy przyznaje, że gdyby nie zgranie i zapał ludzi, firma by nie powstała i nie przetrwała. A on sam od poniedziałku do piątku jest prezesem, a w soboty pracuje jako spec od nadzoru elektroenergetycznego.
Pomoc obiecał im też urząd pracy - ale pod warunkiem, że utrzymają się przez pół roku. Jak mówi prezes, właśnie mają się o to upomnieć.
- Pomoc jest aktualna - potwierdza Małgorzata Bil z Powiatowego Urzędu Pracy. - Jeśli tylko firma dotrzyma terminu i będzie chciała zatrudnić nowych ludzi, jesteśmy w stanie im dać 19 tysięcy 450 złotych na wyposażenie stanowisk pracy i maszyn - zapewnia.
Historia upadku
Firma Okfens swoją upadłość ogłosiła w marcu ubiegłego roku.
Zwolnienia czekały 230 osób. Była drugim zakładem w Czeladzi po Cerkolorze, który stanął w obliczu likwidacji w ciągu trzech miesięcy.
Zakład istniał od 1971 roku. Jako jeden z pierwszych w Polsce rozpoczął produkcję plastikowych okien. Prezes firmy twierdził, iż sytuacja firmy była trudna już od kilku lat, m.in. z powodu spadku zainteresowania towarem nabywców z państw Unii Europejskiej.
Obecnie z zakładu, który zajmował 36 tysięcy metrów kwadratowych pod dachem, założona przez byłych pracowników Okfensu firma zajmuje 10 tysięcy. Działalnością główną jest produkcja profili okiennych i samych okien. Niewykluczone, że wkrótce pracę w nowej firmie znajdzie kolejnych 21 osób.
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?