Górnik walczy z wieloma przeciwnościami. Część piłkarzy mimo, iż jest spoza Czeladzi, dojeżdża na treningi i mecze własny koszt. Boisko, na którym drużyna rozgrywa swoje mecze, pozostawia wiele do życzenia, a na dodatek Piaski (podobnie jak MCKS Czeladź) otrzyma mniej pieniędzy z kasy Urzędu Miejskiego. Mimo to w klubie rąk nie załamują, a frustracje wylewają na boisku, gdzie pokonują kolejnych rywali.
Niezwykle prestiżowy mecz z MCKS-em Czeladź spowodował, że w ubiegły weekend na stadionie Górnika pojawiło się prawie tysiąc fanów piłki nożnej. Na boisku jednak panowała dość senna atmosfera. Oba zespoły nie chciały się otworzyć w obawie przed kontratakami rywala.
To właśnie po takich akcjach mogły paść bramki. Po kwadransie gry Kamil Szczagiel powinien zdobyć bramkę, jednak obronną ręką z bardzo groźnej sytuacji wyszedł Mateusz Wieczorek. W drugiej odsłonie nieco groźniej atakowali gospodarze, jednak ze strzałów niewiele wynikało.
W końcu podanie z głębi pola otrzymał Michał Strojek i pewnym strzałem pokonał Wieczorka.
- Moim zdaniem bramkarz trochę niepotrzebnie wyszedł i w ostatniej chwili się zawahał, zostawił mi cały drugi róg odsłonięty, więc nawet nie kombinowałem, po prostu strzeliłem - przyznał piłkarz.
Wszyscy jednak skupiali się na kibicach, którzy tego dnia stworzyli fantastyczne widowisko. - Na trybunach panowała wspaniała atmosfera. Gdy przychodzi tylu fanów, piłkarze wiedzą, że mają dla kogo grać. Szkoda, że tak jest tylko na derbach - mówił Krzysztof Kowalski.
Piłkarze Górnik nie odpoczęli jeszcze po tym pojedynku, a już we wtorek podejmowali Unię Dąbrowa Górnicza, czyli drużynę, która również walczy o ścisłą czołówkę.
W pierwszej połowie wydawało się, że więcej z meczu mają goście. Podopieczni Roberta Stanka odbijali się jednak od defensywy Górnika, jak od muru. Zaledwie dwie minuty przed gwizdkiem kończącym pierwszą odsłonę, bramkę zdobył Kamil Szczagiel. W drugiej odsłonie Unia grała bardziej ofensywnym ustawieniem 3-4-3, co jednak nie pozwoliło gościom zdobyć bramki.
- Nie wiem co mamy zrobić. Kolejny mecz i znowu bramka w końcówce. Chyba trzeba jechać do Częstochowy - mówił załamany Robert Stanek.
Zwycięstwo daje drużynie z Piasków praktycznie pewność, że sezon 2009/2010 zakończy na drugiej pozycji. Pytanie, co w przyszłym sezonie?
- Zawsze w szatni mówiliśmy sobie, że gramy o jak najwyższą pozycję. W tym sezonie drugie miejsce to maksimum. A w przyszłym? Kto wie, może pokusimy się o awans - mówi najlepszy strzelec drużyny, Kamil Szczagiel.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?