- Przed zimą musieliśmy wszystko spawać. Żeby woda znów go nie zalała, podnieśliśmy go o 30 centymetrów. Najgorsze w tej całej sytuacji jest to, że cały czas trzeba być w piwnicy. Wystarczy kilka godzin bez prądu i woda zaleje wszystko - żali się.
Pan Stanisław nie wspomina już o kosztach działania pompy, która przez 24 godziny na dobę jest podłączona do prądu. Podobna wyciąga wodę z komórki, gdzie właściciel domu trzyma warzywa. Jeśli zaleje je woda - zgniją. Nie mówi też o niebezpieczeństwie, jakie wiąże się ze staniem w wodzie, gdzie działa pompa. Wystarczy przebicie czy uszkodzony kabel i może dojść do tragedii. A wszystko zaczęło się jeszcze w maju ubiegłego roku. Od tego czasu z okna od piwnicy cały czas wystaje wąż strażacki, którym płynie woda z piwnicy.
A skąd w piwnicy w remontowanego domu woda? Zdaniem ludzi, którzy mieszkają w sąsiedztwie drogi S1, to właśnie jej budowa spowodowała, że od ponad pół roku w piwnicach ponad dwudziestu domów oraz na ogromnym terenie lasów i pól wokół trasy jest woda. Jak mówią, ta ogromna inwestycja zmieniła warunki naturalne. Zablokowała przepływ wody oraz uruchomiła nowe źródło pod jednym z odparowników, czyli zbiornikiem, w którym zbiera się woda z drogi. Dlatego nie spełnia on swojej roli, a cała woda z drogi ląduje w ich piwnicach. - Spod parownika przed Przyrzowicami cały czas wybija woda - twierdzi Zdzisław Majcherczak z Nowej Wsi. - I to ona zalewa ul. Wojska Polskiego, gdzie są nasze domy - dodaje.
Inwestor, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad z Katowic nie zgadza się ze zdaniem mieszkańców, aby to budowa drogi była przyczyną zalań. Uważa, że wszystko zostało wykonane zgodnie z przepisami.
- System odwodnienia S1 oparty jest o zbiorniki odparowujące, do których zbierana jest woda z drogi - wyjaśnia Dorota Marzyńska, rzeczniczka prasowa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Katowicach. - Zbiornik odparowujący w gminie Mierzęcice został zaprojektowany i wykonany zgodnie ze sztuką budowlaną i w oparciu o obowiązujące przepisy i warunki techniczne - dodaje.
Jednak gmina Mierzęcice wynajęła hydrogeologa, który ma sprawdzić co jest powodem tych zalań oraz czy nie doszło do jakichś niedopatrzeń ze strony GDDKiA. - Hydrogeolog przygotowuje dla nas raport na temat tej sytuacji - mówi Grzegorz Podlejski, wójt Mierzęcic.
Jeśli okaże się, że zalania spowodowane są uchybieniami związanymi z S1, wtedy mieszkańcy będą starać się o odszkodowanie od GDDKiA.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?