Będzin: Wciąż warto się zaszczepić przeciwko grypie AH1N1

Czy zaskoczyła pana skala zachorowań na grypę, a w szczególności na AH1N1?

Skala tegorocznego problemu grypy mnie nie zaskoczyła, wręcz należało się tego spodziewać. Obywatele polscy nie zostali w żaden sposób przed nią zabezpieczeni. Trzeba powiedzieć jednoznacznie, że z punktu widzenia lekarza, nie jest tak do końca istotne, który z typów wirusa grypy zaatakował pacjenta. Z punktu widzenia dziennikarza hasło AH1N1 budzi uczucie sensacji. I słusznie. Sensację wzbudza bowiem dziwna postawa organizatorów ochrony zdrowia, którzy dostali alergii na szczepienia. Decyzją ministra zdrowia nie zaszczepiono Polaków parę lat temu. Od tego momentu tylko nieliczni Polacy się szczepili. Wyszczepialność przeciwko wirusowi grypy jest różna w różnych krajach. Wśród Włochów, Hiszpanów, Greków tylko dwóch na dziesięciu nie jest zaszczepionych. W Polsce sytuacja nigdy nie była dobra, a wyszczepialność spadła do około dwóch procent społeczeństwa. Czyli na sto osób dwie, cztery są zaszczepione. Teraz, kiedy strach zajrzał w oczy niektórym obywatelom, próbują się szczepić.

W takim razie czy szczepienia są potrzebne?

Szczepienia są potrzebne. Niestety od czasu do czasu pojawiają się głosy osób, nawet wśród lekarzy, które twierdzą, że szczepienia są szkodliwe. Takie głosy czynią tylko Polakom krzywdę.

Jak przebiega infekcja grypowa?

Przebiega różnie, w zależności od typu wirusa, ale też różnie u różnych osób. Takich przypadków, które kończą się śmiercią jest relatywnie mało w stosunku do ogólnej populacji zainfekowanej. Niebezpieczne są powikłania. Można je podzielić na wczesne i późne. Wczesne w przypadku grypy AH1N1, to ciężkie infekcje dolnych dróg oddechowych. Przebieg jest piorunujący. Często obserwujemy taką sytuację, że ktoś w poniedziałek jest jeszcze w pracy, zaczyna się źle czuć. Następnie ma gorączkę, duszność, niekiedy kaszel. Kiedy dołącza się sinica, z braku tlenu po 48 godzinach ląduje w szpitalu. Niektórym spośród tych pacjentów wystarcza tlenoterapia, ale zdarza się też, że trzeba chorego intubować i podłączyć do respiratora.

Czy po zaszczepieniu możemy być pewni, że nie zachorujemy?

Nie ma szczepionki, która wykazywałaby w stu procentach skuteczność. Szczepienie nie zabezpiecza do końca. Mój syn również zachorował na grypę. Po przeanalizowaniu jego objawów stwierdziłem, że są typowe dla AH1N1. Mocno się zdenerwowałem, bo przecież sam go szczepiłem. Jego żonie również podałem szczepionkę i ona nie zachorowała, a przecież śpią w jednym łóżku. Pewnie on nie wytworzył odpowiedniej odporności. Pytanie więc jest następujące: czy czas od pobrania szczepionki z lodówki do jej podania nie był zbyt długi? Czy gdybym go nie zaszczepił, czy by przeżył?

Ile osób było hospitalizowanych u pana na oddziale?

Mieliśmy trzy przypadki osób wymagających intensywnej terapii i podłączenia do respiratora. Jeden pacjent zmarł.

Czy liczba zachorowań może jeszcze wzrosnąć?

Jesteśmy w pierwszej fazie zachorowań, druga faza będzie miała miejsce na przełomie lutego i marca. Niezależnie od intensywności objawów, powikłania mogą się ujawnić po trzech miesiącach od zachorowania.

Jakie są objawy?

Bóle mięśni, kości, stawów, gardła, głowy. Kaszel, gorączka, . Może też zdarzyć się, że infekcji towarzyszy biegunka.

Kiedy powinniśmy się szczepić?

Na szczepienie jest zawsze czas. Nie ma takiej sytuacji, w której ktoś powiedziałby, że jest za późno. Nie jest. Warto się szczepić. Szczepienie jest bezpieczne. Przeciwwskazania są dwa: gorączka powyżej 38 stopni i czynna chemioterapia w chorobie nowotworowej.

Jak jeszcze możemy się zabezpieczyć?

Wirus przenosi się drogą kropelkową, dlatego należy często myć ręce, najlepiej płynem odkażającym. Trzeba się dobrze odżywiać. Zaleca się lekką dietę bogatą w witaminy. Należy odpowiednio się ubierać. W przypadku odwiedzin na oddziale u chorych lub w gronie osób chorych należy nosić maseczkę ochronną.