Po czwartkowym, w niedobrym stylu, ale jednak odsłonięciu tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy smoleńskiej na czele z prezydentem Lechem Kaczyńskim, a także ludzi, którzy w żałobie zbierali się pod Pałacem Prezydenckim, konkretyzują się kolejne podobne inicjatywy.
A wśród nich przede wszystkim pomnik pamięci ofiar, który być może już 1 listopada stanie na warszawskich Powązkach.
Obrońców krzyża z Krakowskiego Przedmieścia nic jednak nie wzrusza. O przeniesieniu krzyża do kościoła św. Anny, o co zaapelował w czwartek sam metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, rozmawiać nie chcą, dopóki nie będzie pomnika, dokładnie przed samym Pałacem Prezydenckim. Zaś krzyż łączy już tylko w zdumieniu zagranicznych turystów, którzy zaczęli robić sobie na jego tle zdjęcia, dopytując warszawiaków, o co w tym wszystkim chodzi.
Blok białego granitu przełamany na dwie zapadające się w ziemię części, a wszystko to na ciemnej nawierzchni pomiędzy dwoma rzędami nagrobków - tak ma wyglądać obelisk na Powązkach. Część białej bryły będzie umieszczona nad mogiłą, w której pochowane są spopielone szczątki 12 ofiar katastrofy.
Projekt był konsultowany z rodzinami ofiar. - Chodziło mi o przełamanie bryły monolitu, czyli tej jednej struktury, która nagle w sposób niekontrolowany i nieoczekiwany została przełamana. Właśnie w jej środku są nazwiska ofiar - tłumaczy autor koncepcji rzeźbiarz Marek Moderau, który zaprojektował wiele upamiętnień historycznych, głównie związanych ze zbrodnią katyńską. - Pewnym dosłownym skojarzeniem z katastrofą jest tu raczej zarycie się w ziemię rogów obelisku. Natomiast nie było moim zamierzeniem, żeby się to kojarzyło z lotniskiem czy pasem startowym. Bardziej poprzez długi pas nagrobków chodziło mi o pokazanie skali tej tragedii - wyjaśnia artysta.
Na tym pomniku jednak nie koniec. Kolejne dwie tablice mają się pojawić w kaplicy Pałacu Prezydenckiego: jedna poświęcona prezydenckiemu kapelanowi ks. Romanowi Indrzejczykowi, druga - zmarłym tragicznie pracownikom Kancelarii z Lechem i Marią Kaczyńskimi na czele.
Wiadomo już też, że we wrześniu tablica upamiętniająca ofiary katastrofy ma się pojawić w krypcie na Wawelu.
Na 10 października zaś planowane jest odsłonięcie tablic pamiątkowych w Sejmie. Jedna z tablic ma być poświęcona wszystkim 18 parlamentarzystom z różnych klubów, którzy zginęli w katastrofie, druga zaś odrębnie ma uczcić pamięć samego byłego marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego.
Wraz z tymi inicjatywami mnożą się pomysły na rozwiązanie konfliktu. I coraz częściej idą one w kierunku rozwiązania z udziałem siły. - Ja bym nie obawiał się aresztować tych ludzi na dwie, trzy godziny - mówił w radiowej Jedynce Andrzej Celiński, krytykując tak postawę obrońców krzyża, jak i państwo, które z sytuacją nie potrafi sobie poradzić.
W sytuacji po wyraźnym głosie hierarchów Kościoła, apelujących o przeniesienie krzyża, wyraźnie zagubili się politycy PiS. W czwartek partia wydała oświadczenia z nadzieją i zadowoleniem przyjmujące stanowisko episkopatu. Problem w tym, że faktycznie kłóci się ono z oficjalnie przyjętym wcześniej przez PiS stanowiskiem, mówiącym, że krzyż pod Pałacem ma pozostać do czasu powstania w tym miejscu pomnika.
Tym razem już więc na partyjnym portalu sam Jarosław Kaczyński zabrał głos, stwierdzając, że wbrew doniesieniom mediów, głosy PiS i Kościoła nie są odległe. W kwestii przeniesienia krzyża nie ma jednak konkretów. Kaczyński pisze tylko, że powstające inicjatywy społeczne stwarzają szanse na zakończenie sporu. - Potrzeba jest jednak szybka decyzja prezydenta RP - zaznacza szef PiS.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?