Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czeladź: Alternatywy 4 w Czeladzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, czyli wiemy, ale nie powiemy!

Piotr Sobierajski
mat. Polska Press
Prawie miesiąc czasu zajęło mi uzyskanie informacji na temat termomodernizacji bloków na terenie Czeladzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, a wiele nie brakowało, byście Państwo musieli czekać na ten materiał jeszcze dłużej. Dlaczego? Powód jest zaskakujący i dziwny. Spółdzielnia odmówiła mi i Dziennikowi Zachodniemu odpowiedzi na przesłane pytania. I to bez podania przyczyny!

Cała sytuacja wyjęta jest jakby żywcem z serialu „Alternatywy 4” Stanisława Barei. Ale po kolei. 21 czerwca br. wysłałem jako dziennikarz Dziennika Zachodniego pytania do Czeladzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Najprostsze z możliwych. Nie pytałem o zarobki zarządu, czy skrupulatne rozliczenie wydatków. Po prostu chciałem wiedzieć, jak przebiega termomodernizacja bloków w spółdzielczych zasobach, kiedy zniknie z nich azbest i jakie będą tego koszty.

Odpowiedzi w wyznaczonym terminie nie dostałem. Nikt też nie miał zamiaru się ze mną skontaktować, wyjaśnić, dlaczego odpowiedzi nie będzie. Wykonałem więc telefon do spółdzielni. Po trzech łączeniach usłyszałem w słuchawce, że odpowiedzi nie będzie, bo tak postanowił zarząd spółdzielni. I już. Osłupiałem! Spółdzielnię mieszkaniową, tak jak inne ujęte w ustawie podmioty, obowiązują przecież zapisy prawa prasowego i na pytania dziennikarzy ma obowiązek odpowiadać. Nie zamierzałem się ani przez chwilę poddawać. Wysłałem więc kolejnego maila, w którym podałem podstawę prawną, w oparciu o którą oczekuję nadal odpowiedzi na pytania.

I co? Po kilku dniach otrzymałem od zarządu spółdzielni kilka zdań, w których nadal odmawia odpowiedzi, ale tym razem próbuje wykazać, że ja to nie ja, a taka gazeta jak Dziennik Zachodni nie istnieje. Zarząd spółdzielni napisał bowiem, że nie wykazałem się odpowiednimi „przymiotami” w rozumieniu prawa prasowego, więc nie będzie odpowiadał na pytania. O co chodziło z tymi przymiotami? Po prostu spółdzielnia zażądała udowodnienia, że jestem dziennikarzem Dziennika Zachodniego. Nie było z tym akurat żadnego problemu i bardzo szybko złożyłem osobiście w kancelarii Czeladzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej oryginał zaświadczenia o zatrudnieniu w spółce Polska Press (wydawcy Dziennika Zachodniego) oraz kserokopię legitymacji prasowej. Myślę sobie, teraz to już nie powinno być żadnych problemów z uzyskaniem odpowiedzi. Po raz kolejny jednak okazało się, że Czeladzka Spółdzielnia Mieszkaniowa potrafi mnie całkowicie zaskoczyć. Otrzymałem kolejnego maila, a w nim znów te same niejasne zapisy, będące nadinterpretacją prawa prasowego, mówiące o tym, że nadal nie wykazałem, iż moje pytania pochodzą od prasy.

Tego zapierania się rękami i nogami było już za dużo. Szybka konsultacja z prawnikiem DZ i kolejny mail z dokładnie rozpisaną wykładnią prawną do czeladzkiej spółdzielni oraz zagrożeniem, że tym razem w przypadku odmowy udzielenia informacji będziemy zmuszeni skierować sprawę na drogę sądową.

I stał się cud! Nagle zarząd Czeladzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej doszedł do wniosku, że jednak jestem godzien otrzymania odpowiedzi na pytania dotyczące termomodernizacji. I spełniam już wszystkie kryteria oraz wymogi prawa prasowego! A byłem już - szczerze mówiąc - przygotowany na batalię sądową, bo z taką arogancją i lekceważeniem mnie dawno się nie spotkałem w swojej pracy.

Wspomnę tylko, że w międzyczasie wielokrotnie próbowałem skontaktować się telefonicznie i osobiście z prezesem zarządu Czeladzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, ale dziwnym trafem za każdym razem trwał zarząd. I z kontaktu zawsze nic nie wychodziło, choć pani w sekretariacie solennie zapewniała mnie, że pani prezes na 100 procent oddzwoni do mnie po zakończeniu posiedzenia zarządu. Oczywiście nikt nigdy nie oddzwonił. Kiedy więc zjawiłem się osobiście w siedzibie spółdzielni, by złożyć dokumenty, których zażądał zarząd, pani w sekretariacie odparła: Przecież chcąc spotkać się z panią prezes mógł pan wcześniej zadzwonić. Stwierdziłem więc spokojnie: - Szkoda czasu na moje telefony, skoro Państwo obiecujecie, że oddzwonicie, a potem tego jednak nie robicie. Wyraźnie zakłopotana przyznała tylko: - No, tak. To ja panu tak nakłamałam...

Wnioski z takiego postępowania i całej tej kuriozalnej sytuacji wyciągnijcie sobie Państwo sami.

Koniec końców odpowiedzi na zadane pytania uzyskałem, ale o tym, kto może liczyć na termomodernizację, a kto będzie musiał poczekać jeszcze kilka lat, napiszę innym razem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czeladz.naszemiasto.pl Nasze Miasto